piątek, 1 sierpnia 2014

Początek przyjaźni Sarabi i Sarafiny

Ahadi szedł sobie po Lwiej Ziemi, ale Lwia Ziemia była pusta. Nie było na niej żadnych zwierząt. 
Ahadi poszedł na Lwią Skałę, ale tam też nikogo nie było. Lecz kiedy król wszedł do groty swojej i Uru zobaczył swoich synów. Nie cieszył się jednak tym widokiem długo bo rzuciło się na nich stado hien. Jednak ktoś zaczął wołać. -Ahadi! Wstać wreszcie! 
Ahadi otworzył oczy i zobaczył Uru. -O co chodzi? Zapytał. 
-Jakaś lwica ze swoją córką chcą dołączyć do stada. Odpowiedziała Uru. 
-Przyjmę je! Powiedział Ahadi - ale niech już rusza na polowanie. 
Ahadi ucieszył się że to był tylko sen, ale zabrał swoich synów na skałę z której doskonale widać całe Lwiej Królestwo. 
-Widzicie te ciemne miejsce, tam nie wolno wam wchodzić. Powiedział. 
-Dlaczego? Spytał Mufasa - Czy nie możemy tam wchodzić tylko dlatego że tego miejsca słońce nie opromienia? 
-Nie możecie tam wchodzić bo tam mieszkają hieny. Dodał Ahadi. 
-Ja się hien nie boje. Powiedział Taka. 
-Myślisz synu że ja je bez powodu wygnałem kilka dni po waszych  narodzinach? Powiedział Ahadi. 
Tym czasem: 
Sarabi czekała na Mufase przy największym drzewie na sawannie. U mówili się tam wczoraj. 
Sarabi czekała na Mufase i czekała. Nie miała innych przyjaciół. Nie spodziewanie podeszła do niej Sarafina. 
-Cześć, jestem Sarafina. Którędy do wodopoju,  ja jestem tu nowa. Powiedziała. 
-Idź prosto, potem w lewo, ale skręć w lewo dopiero kiedy zobaczysz głaz i już zobaczysz wodopój. Odpowiedziała Sarabi. 
-Dzięki, jak się nazywasz? Spytała Sarafina. 
-Jestem Sarabi, czekam tu na mojego kolegę  ale on mnie wystawił. Dodała Sarabi. 
Sarabi i Sarafina pogadały ze sobą i pobawiły się razem. Lecz nagle zaczęło padać. 
Sarabi i Sarafina zaczęły biec na Lwią Skałe. 
-Sarabi, pójdźmy jutro na cmentarz słoni ok! Zawołała Sarafina. 
-Dobra! Odpowiedziała Sarabi. 
  Następnego dnia Sarabi i Sarafina wyruszyły na cmentarz słoni. 
Kiedy na niego doszły Sarafina była uradowana. Skakała po czaszkach słoni. Weszła na te największą i zjechała bo szkielecie słonia. 
-Dołącz do mnie Sarabi tu jest wspaniale! Zawołała Sarafina. 
-Mi się tu nie podoba. Powiedziała Sarabi. 
-Chodź! Zawołała Sarafina, ale nagle Sarafine ktoś pociągnął za ogon. 
To była hiena-Joma. 
Sarafina krzyczała: pomocy! ale nikt jej nie słyszał. Do Jomy przyszedł Hafl-jej mąż. 
Chcieli wrzucić Sarafine do "kociołka" ( czyli gejzeru ) żeby przestała się wiercić, a potem ją zjeść. 
Sarafina nie dawała się wrzucić do "kociołka" i złapała się czaszki słonia. 
Sarabi patrzyła na to i zastanawiała się jak pomóc Sarafinie. 
-Sarabi! Sarabi usłyszała wołanie. To był Mufasa. 
-Szedłem za tobą żeby Cię przeprosić za to że Cię wystawiłem wczoraj, ale biegłyście tak szybko. Mówił. -Kiedy ty na mnie czekałaś uczyłem się polować. 
Ale Mufase złapał Hafl. 
-Wypuść mnie!! Wołał lewek i drapnął Hafla w ucho. 
-Joma! Możesz puścić to chude lwiątko, mam coś lepszego! Powiedział Hafl. 
-Masz racje to lwiątko jest grubsze niż tamto. Dodała Joma. 
Sarafina uciekła do Sarabi. 
-Musimy wezwać pomoc! Powiedziała Sarabi. 
-To ty wezwij pomoc a ja zrobię wszystko żeby hieny go nie zjadły. Powiedziała Sarafina. 
 Sarafina rzuciła się Haflowi na twarz. 
-Zejdź ze mnie! Krzyczał. 
Joma chciała pomóc Haflowi w zdjęciu Sarafiny, ale Sarafina trzymała się pazurami. 
A Sarabi zobaczyła Ahadiego na sawannie. 
-Królu! Mufasa i Sarafina potrzebują pomocy, są na cmentarzu słoni. A tam hieny chcą je pożreć! Zawołała Sarabi. 
Ahadi pobiegł w stronę cmentarza słoni. Dołączyła do niego Kora-matka Sarafiny. 
Kora
Na cmentarzu słoni Jomie udało się oderwać Sarafine z twarzy Hafla. 
Mieli już Mufase i Sarafine wrzucić do "kociołka" i zjeść, ale pojawili się Ahadi i Kora. 
Ahadi złapał Hafla i Jome. Kora zabrała hieną Sarafine i Mufase. 
-Mówiłem wam żebyście nie przychodzili na Lwią Ziemie polować na lwiątka! Powiedział groźnie Ahadi. 
-Ale to oni przyszli do nas i ta ciemno kremowa  lwiczka też! Powiedziała Joma. 
-Czy wy myślicie że ja urodziłem się wczoraj?! Mufasa by nie poszedł na cmentarz słoni! Powiedziałem mu  wczoraj że nie może! Dodał król. 
-Poszedłem. Przyznał się Mufasa. 
-Jak mogłeś synu!? Zresztą porozmawiamy o tym w domu. Powiedział zawiedziony Ahadi. 
Kora zabrała Sarafine. Ahadi zabrał Mufase. Sarabi szła obok Kory która niosła Sarafine. 
-Jak mogłaś namówić moją córkę na pójście na cmentarz słoni?! Powiedziała Kora do Sarabi.  
Sarabi się to nie spodobało bo to Sarafina ją wczoraj na to namówiła. 

Słońce właśnie zachodziło. Ahadi chciał porozmawiać ze swoim starszym synem. 
-Jak ty mogłeś to zrobić. Nawet Taka był dzisiaj bardziej odpowiedzialny niż ty. Powiedział król. 
-Przepraszam, chciałem przeprosić Sarabi za to że wystawiłem ją wczoraj. A ona biegła na cmentarz słoni, nie mogłem jej dogonić a stanęła dopiero wtedy jak dobiegły na cmentarz słoni. Wytłumaczył się Mufasa. 
-Ale nie idź tam więcej synu. Powiedział Ahadi. 
-Dobrze tato. Obiecał Mufasa. 
Kora też porozmawiała z Sarafiną. Wczoraj Kora zaprzyjaźniła się z matką Sarabi-Lisabeth.
Lisabeth opowiedziała Korze o Lwiej Ziemi. I o cmentarzu słoni. Więc Kora opowiedziała Sarafinie żeby nie wchodziła na cmentarz słoni. 
Sarafina jednak się tym nie przejęła i po rozmowie ze swoją matką poszła na spotkanie z Taką. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz